To pisanie o pięknych wnętrzach i dodatkach działa na mnie motywująco. Nie tak dawno dzieliłam się z
Wami pewnym znaleziskiem z sieci -a dziś wesołe pasibrzuchy już sobie u mnie wygodnie pomieszkują. Przystępuję zatem do następnego etapu mojego niecnego planu. Nastroić się muszę odpowiednio wcześnie, bo nie jest to taka hop-siup historia, o nie. Wymaga zgromadzenia odpowiednich materiałów, podjęcia treningów manualnych, no i rozkminienia know-how, aby ruszyć z produkcją ( sztuk w liczbie 1 :) ). Poczekam, aż zimne wiatry z północy zaczną nam mocniej zawiewać, jak boćki wymienią się na sikorki i gile, a na noc będę zamykać okno w sypialni. Nie będę czekać na zakup bujanego fotela, bo to byłaby lekka przesada. Niemniej jednak szybciej niż jesienią ( kalendarzową, nie życia ) nie ruszę. Publicznie jednak, wszem i wobec wszystkich stałych i niestałych czytelników oznajmiam, że mam mega-fisia na punkcie dzierganych puf i sama sobie taką uczynię!